Dziwie się, ze niektórzy odbierają ten film na poważnie. Przecież astronomiczna ilość absurdów i niedorzeczności w tym filmie jest zabiegiem absolutnie celowym. Nie na miescu są pytania o jakieś szczegóły - ten film celowo miał być very BAD. Taka fajna wariacja i mieszanka będąca hołdem dla klasyków kina postapokaliptycznego (nawet nie chce mi się wyliczać nawiązań) mająca na celu nic, tylko bawić. W jakim poważnym filmie pokazanoby króliczka rozrywanego od strzałów maschineguna? Który reżysera chcący, aby jego film był poważny umieściłby w czasach współczesnych jakichś mośków, którzy bardzo oponowali za powrotem do średioniewcza? Chociaż jakieś początkowe 20 min może zwodzić, jako, że do ataku kanibali film jest jak najbardziej poważny, ale jak wyskakuje Sol i zaczyna paradować w rytm skocznej muzyki... moja micha ucieszyła się wtedy po raz pierwszy i nie ostatni. Potem jest coraz lepiej, a już the best jest scena pościgu na końcu i wrzeszcząca głowa Sola uderzająca w kamerę - poprostu miodzio. Trzeba sczaić, że reżyser puszcza oko do widza. Myśle, że co poniektórzy powinni zajrzeć do słownika i przestudiować definicję słowa 'pastisz' . Jest krwawo, jest szybko, jest intensywnie, jest krwawo, nie ma czasu na nude, jest boska Rona Mithra, są znane twarze z "Dog Soldiers" i "Zejścia", jeszcze więcej humoru by sie przydało, ale i tak jest dobrze - 7.5/10 .